- Nie musisz.
- Wyjadę.
- Nie musisz.
- Wyjadę!
Tak właśnie wyglądała moja rozmowa z Adelajdą, którą prowadzimy już od dobrych kilku minut. Zdążyłem już przekonać się, że jest strasznie uparta, ale teraz pokazała apogeum tej cechy. Była nieugięta.
- Moje mieszkanie będzie puste, będę przyjeżdżał tylko w dni wolne, przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś tu zamieszkała, kiedy ja będę na zgrupowaniu. - podjąłem dalsze próby. Bezskutecznie.
- Nie, Mariusz nie zgadzam się. Wyjadę.
- Nie musisz.
Adelajda jęknęła, wznosząc oczy ku niebu. Zapanowała chwila ciszy, w ciągu której każde z nas pogrążyło się w swoich myślach. Nagle Adela wstała, ruszyła na korytarz i zaczęła ubierać buty.
- Gdzie idziesz?
- Mam ochotę na lody. Zaraz wracam. - powiedziała tylko i wyszła, trzaskając drzwiami. Westchnąłem ciężko. Często robiła takie akcje. Po prostu nagle nachodziła ją na coś ochota, a ona nie bagatelizując jej, od razu spełniała swoją zachciankę. Potrafiła o drugiej w nocy usmażyć naleśniki, przyjść do mojego pokoju, usiąść w fotelu stojącym pod oknem, obok łóżka i spytać się czy mam ochotę. A kiedy odmawiałem, sama zajadała, wpatrując się we mnie. Mimo wszystko lubiłem takie noce. Podświadomie czułem, że lubię, kiedy tak się na mnie patrzy, kiedy budzi mnie w nocy, czułem, że lubię te jej niespodziewane zachcianki. Nigdy nie wiedziałem, co zrobi. Była jedną wielką zagadką. I taką ją lubiłem. Bardzo lubiłem. Zastanawiałem się, jak ją ugiąć i przekonać do tego, żeby została w moim mieszkaniu na czas zgrupowania. Nie chciała zostawać tutaj sama, chciała wrócić do Kostki do Kołobrzegu. A ja tego nie chciałem. Chciałem mieć dla kogo wracać tutaj w wolne weekendy, chciałem ją widywać i co najgorsze, bałem się, że stracimy jakikolwiek kontakt. Naprawdę się tego obawiałem. Do moich uszu dobiegł dźwięk dzwonka.
- Siema, stary! - kiedy otworzyłem drzwi moim oczom ukazał się Bartek Kurek, z tym swoim typowym uśmiechem na twarzy.
- No siema, siema. - odsunąłem się, żeby mógł wejść do środka i zamknąłem za nim drzwi. - Kiedy przyjechałeś?
- Już dwa dni temu, ale byłem jeszcze u rodziny, więc dopiero teraz jestem. Ale niestety trzeba było skończyć tą labę, witaj Spało! - zaśmiał się, opadając na kanapę i biorąc do ręki pilota.
- No to zabieram się z tobą. - oznajmiłem. Jego reakcja była bezcenna. Otworzył szeroko oczy i wpatrywał się tak we mnie przez chwilę z otwartą buzią.
- Żartujesz! Nie wierzę! Mariusz Wlazły znów w reprezentacji! - wyraźnie ucieszył się na tą wiadomość. - No to złoty medal mamy w kieszeni, nie ma co. - uśmiechnął się szeroko i w tym momencie usłyszeliśmy zgrzyt zamka, a chwilę potem do salonu weszła Adelajda z wielkim pudłem lodów w rękach. Stanęła w drzwiach, wpatrując się w Kurka, to samo robił on, przyodziewając dziwny wyraz twarzy. - No chyba zobaczyłem anioła, Mario. - powiedział, kiwając głową. Spojrzałem na Adelajdę, której blade policzki wyraźnie zaróżowiały. Uśmiechnęła się nieśmiało do Bartka, po czym spojrzała na mnie.
- To jest Bartek. A to jest Adela. - przedstawiłem ich sobie. Bartek wstał, a ona znów przeniosła wzrok na niego. Podszedł do niej i wyciągnął w jej kierunku wielką dłoń, uśmiechając się szeroko.
- Miło mi cię poznać, Adelo.
- Mi ciebie też. - powiedziała, przyodziewając w końcu swój radosny uśmiech i uścisnęła swoją małą dłonią dłoń Bartka. - Macie ochotę na lody? Specjalnie nie wzięłam truskawkowych. - puściła do mnie oczko. Doskonale pamiętała, że nie przepadam za nimi. Wyszczerzyłem się do niej i pokiwałem głową. Bartek wymruczał, że bardzo chętnie, a kiedy Adela wyszła do kuchni, odwrócił się na pięcie w moją stronę, podnosząc brew.
- Nie ładnie, Mario, nie ładnie.
- Ale o co ci chodzi?
- Ale żeby mi nie powiedzieć? Zraniłeś mnie, po całości. Definitywnie.
- Nadal nie wiem, o co ci chodzi. Poza tym rachunek do Rosji jest kolosalny, szkoda moich pieniędzy. - uśmiechnąłem się szeroko. Adela wróciła, dzierżąc w rękach kubeł lodów i trzy wielkie łyżki. Usiadła obok mnie na kanapie i poklepała miejsce koło siebie. Bartek spojrzał na mnie pytająco, ale ja tylko wzruszyłem ramionami. Kurek usiadł obok niej, a ona wręczyła mu łyżkę.
- Włącz jakiś film, Mario. - poprosiła, uśmiechając się do mnie słodko.
- Proponuję Szybcy i wściekli, mam wielką ochotę pooglądać fajne samochody! - wtrącił Bartek, a Adelajda żwawo pokiwała głową.
- Tak, tak, tak. Uwielbiam to. - klasnęła w ręce, a później popchnęła mnie lekko, robiąc groźną minę. - Pospiesz się, bo lody się roztopią.
Wstałem ociężale z kanapy, wywracając oczami i podszedłem do szafki z płytami. Wyciągnąłem pierwszą lepszą część szybkich i wściekłych i uruchomiłem DVD. Znów zasiadłem obok Adelajdy i mimowolnie uśmiechnąłem się, kiedy oparła się o mnie wygodnie, wręcz wtulając się w moje ramie. Wręczyła mi łyżkę i sama zaczęła zajadać. Z czasem wszystko zaczęło się rozkręcać. W trójkę jedliśmy lody z jednego, wielkiego pudła, oglądaliśmy film, komentowaliśmy, śmialiśmy się. Zrobiło się naprawdę fajnie i poczułem, że moje życie jednak zaczyna nabierać jakiś barw.
- To co, zostaniesz? - podjąłem znów temat.
- Nie. - Adela wyszczerzyła się do mnie. Objęła moją rękę swoimi rękami i przytuliła się do mojego ramienia. - Wrócę do Kołobrzegu.
Już chciałem jej powiedzieć prawdę, że chciałbym wracać w weekendy do mieszkania i widzieć ją w nim.
Chciałem jej powiedzieć, że nie chcę jej stracić i że będzie mi jej brakowało. Już otwierałem usta. Ale w końcu je zamknąłem, rezygnując. Coś mi nie pozwalało. Coś mówiło mi, że kiedy to powiem, wszystko zepsuję. Zamiast tego westchnąłem tylko ciężko, kręcąc głową. Złapałem Adelajdę na tym, że wpatruje się we mnie przez chwilę z zmarszczonymi brwiami. Ale trwało to dosłownie kilka sekund, po czym dziewczyna znów przyodziała na twarz radosny uśmiech i odwróciła głowę w stronę telewizora, od czasu do czasu komentując z Bartkiem samochody.
Był późny wieczór. Bartek pojechał do swojego mieszkania już dobre dwie godziny temu, żeby spakować się do końca. Adelajda zaczęła sprzątać, po czym zamknęła się w pokoju. Ja także siedziałem w swoim, pakując wszystkie potrzebne rzeczy do wyjazdu do Spały. Nie było tego wiele, bo byłem pewny, że będę przyjeżdżał, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja i zabierał wszystko, czego będę potrzebował, dlatego kiedy skończyłem ruszyłem w stronę pokoju zamieszkiwanego przez Adelajdę i cicho zapukałem. Nie usłyszałem żadnej odpowiedzi, więc ponowiłem próbę. Kiedy znów nie było żadnego odzewu, uchyliłem drzwi, wsadzając głowę do środka. Widok, który zastałem wywołał na mojej twarzy ogromny uśmiech. Adelajda ze słuchawkami na uszach, tańczyła po całym pokoju, jednocześnie chyba go sprzątając. Robiła piruety, wywijała biodrami i czasami udawała, że gra na gitarze. Kiedy zrobiła kolejny obrót i mnie zauważyła, poplątały jej się nogi i z hukiem runęła na podłogę. Ledwo powstrzymując śmiech wszedłem do pokoju i pomogłem jej wstać. Ona wyraźnie zła, ściągnęła słuchawki i spojrzała na mnie groźnie.
- Puka się! - wbiła mi palec w klatkę piersiową. - Ała.
- Pukałem. - zaśmiałem się. - To było piękne, wiesz?
- Ha, ha, ha. Naprawdę bardzo śmieszne. - zrobiła obrażoną minę, ale po chwili oczywiście sama zaczęła śmiać się głośno i wspominać swój upadek, który określiła mianem "epickiego".
- Będzie mi cię brakowało, wiesz? - powiedziałem, kiedy siedzieliśmy obok siebie pod oknem w jej pokoju. Spojrzała na mnie, marszcząc nos. Znowu. Po czym uśmiechnęła się lekko.
- Mi ciebie też, Mariusz.
Ustawiłem budzik na godzinę piątą, ale Adelajda i tak była szybsza, bo kiedy wyszedłem z pokoju, zaraz po tym jak zadzwonił budzik, ona już wyciągnęła swoją walizkę i postawiła ją w korytarzu, była w pełni ogarnięta i siedząc przed telewizorem, popijała kawę.
- Dzień dobry. - uśmiechnęła się na mój widok.
- Wcale nie taki dobry. - mruknąłem, zamykając się w łazience. Po porannej toalecie ubrałem się i zjadłem śniadanie. Przed godziną siódmą usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, za którymi stał Bartek. Uśmiechnięty od ucha do ucha, nawijał, jak bardzo cieszy się, że znów jest w Polsce i jak bardzo nie może doczekać się wystąpienia w biało-czerwonym wdzianku. Adelajda była nad wyraz cicha, potakiwała Bartkowi i tylko czasami odpowiadała półsłówkami. W końcu nadszedł czas wyjazdu. Adela zamówiła taksówkę, a ja zapakowałem już się do samochodu Bartka, który w tym samym czasie żegnał się z nią.
- Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy. - powiedziała, kiedy stanąłem przed nią.
- Przyjeżdżaj na mecze. Załatwię ci wejściówki.
Uśmiechnęła się, kręcąc głową.
- Mogę rozważyć tą opcję, ale nie obiecuję. - podeszła do mnie i przytuliła się mocno. Objąłem ją ramionami, także ściskając z całych sił. Czułem, że będzie mi jej cholernie brakować. - Do zobaczenia, Mario.
- Do zobaczenia, Adelo. - pocałowałem ją w czoło, a ona uśmiechnęła się do mnie wesoło. Kiedy odjeżdżała, machała nam, aż jej taksówka nie zniknęła nam z pola widzenia. Później wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy na podbój Spały.
* * *
No cóż, no cóż, no cóż.
Znów muszę Was przeprosić za tak długą przerwę, ale nie miałam kompletnie czasu, żeby dodać.
Zbliżamy się do końca, nie wiem dokładnie, ile rozdziałów mi zajmie wykończenie tego, ale obstawiam, że nie więcej niż pięć.
Przypominam, że nie kończę z pisaniem i zaraz po zakończeniu historii Mariusza i Adelajdy ruszy coś zupełnie innego, historia Julki i Krzyśka : http://people-will-hurt-you.blogspot.com/
Ale się cieszę, że napisałaś nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńSzkoda trochę, że Adela nie została w Bełchatowie, ale w sumie jej się nie dziwie, byłaby tak sama, a nad morzem przynajmniej ma przyjaciółkę :)
Mam nadzieje, że ta dwójka wróci jeszzcze kiedyś do mieszkania razem :)
Nareszcie nowość! <3
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział. Adela jest taką osobą, że jak o niej czytam to się śmieję i nawet nie wiem dlaczego! :D
Zapraszam na mój nowy blog: http://life-would-suck-without-you.blogspot.com/
Oraz na końcówkę starego ;): http://sport-to-zdrowie-ale-nie-zawodowy.blogspot.com/
Liczę na twoją opinię :>
Zapraszam serdecznie do mnie :)
Usuńhttp://life-would-suck-without-you.blogspot.com/
http://zona-kapitana-mistrzow.blogspot.com/
Serdecznie zapraszam na 23 rozdział na blogu http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŻyczę miłej lektury ;)
Dobrze, że wróciłaś ;) Też na miejscu Adeli nie zostałabym w Bełchatowie, bo tam nie zna nikogo i jej dom jest na północnej części Polski, a nie w centralnej. Jednak mam nadzieje, że tam się z Mańkiem jeszcze nie raz spotkają ;)
UsuńSuper, że już jesteś bo myślałam, że nie doczekam się nowego rozdziału! Bardzo cieszy mnie fakt, że powstanie kolejne opowiadanie, bo podoba mi się sposób w jaki piszesz. Na pewno będzie równie ciekawe jak te!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kasia :p
+ jeśli chcesz wpadaj do mnie http://uczuciowyblok.blogspot.com/
http://nienawisc-od-kolyski.blogspot.com/, zapraszam na 15 nienawiść :) życzę udanego weekendu, S.:*
OdpowiedzUsuń