czwartek, 16 maja 2013

4.

"Nie składaj obietnic, 
jeżeli nie jesteś pewny czy zamierzasz
ich dotrzymać."
( part 2 )

            - Co cię dręczy? - spytała ni stąd, ni zowąd. Spojrzałem na nią, unosząc jedną brew. Nie patrzyła na mnie, tylko chwyciła mnie za rękę i zaczęła ciągnąć przed siebie. Przeszliśmy kilkanaście metrów, kiedy w końcu zatrzymała się, a moim oczom ukazał się ogromny dół. Ostrożnie zeszła na jego dno, ciągnąc mnie za sobą. 
- Lubię to miejsce. Bardzo rzadko ktoś tu przychodzi, można w spokoju pomyśleć i odizolować się od ludzkości. - uśmiechnęła się, zamyślona. Rozejrzałem się. Czułem się, jakby ktoś uwięził mnie w dziurze. Była naprawdę głęboka, ale nie stroma, więc nikt nie miałby problemu żeby zejść na dół. Adela rozłożyła się na ciepłym piasku, więc ja zrobiłem to samo. Skrzyżowałem ręce pod karkiem i spojrzałem w niebo. Noc była bezchmurna, dlatego na czarnym sklepieniu widać było co najmniej milion gwiazd. 
- No więc? - odezwała się. Westchnąłem. 
- Nic. 
- Nie kłam, nie jestem ślepa. Może mogę ci jakoś pomóc? 
- Nie. Nie możesz. I nie mam ochoty o tym rozmawiać. 
- Chodzi o twoją pracę? Nie interesuje się zbytnio sportem, ale wiem, że jego uprawianie ciągnie za sobą dużo poświęceń. - drążyła, chociaż wydawało mi się, że dałem jej do zrozumienia, że nie ma tego robić. Milczę. Ona nie. - Wiesz, że nie możesz ciągle uciekać? Nie warto. Będzie ci stokrotnie lepiej, kiedy się komuś wygadasz. Nie zgrywaj twardziela i nie udawaj, że wszystko masz pod kontrolą i że ze wszystkim sobie radzisz. Po co wszystko komplikujesz? 
- Ty nic nie rozumiesz. - zacisnąłem zęby. Byłem zły, bo miała rację. 
- To pozwól mi zrozumieć, Mariusz.
Pokręciłem głową. 
- Nie. Przynajmniej nie dziś. - uciąłem. Adelajda pokiwała powoli głową, po czym położyła ją z powrotem na piasku, wpatrując się w niebo. Znów zapadła cisza. Myśli w mojej głowie szalały, doprowadzając mnie do skrajności mojej cierpliwości. Czułem się, jakby ta dziewczyna przejrzała mnie na wylot albo jakby umiała czytać w moich myślach. Odwróciłem głowę w jej stronę. Wpatrywała się w miliony migocących gwiazd, przesypując piasek z jednej ręki do drugiej nad swoim brzuchem. Jej klatka piersiowa unosiła się miarowo. Było tak cicho, że aż mnie to trochę przerażało. Słyszałem bicie własnego serca i swój oddech. Natomiast jej oddech był bezszelestny. Nawet morze było teraz tak spokojne, że fal nie było prawie słychać. 
Czemu jesteś taka tajemnicza, Adelajdo? 
Nie wypowiedziałem tego pytania na głos, nawet nie miałem takiego zamiaru. Ale nagle ona też odwróciła głowę w moją stronę i spojrzała mi w oczy. 
- Nie zastanawiaj się dlaczego taka jestem. - no jak Boga kocham, ona umie czytać w myślach! - Zgadłam? Ja chcę po prostu tobie pomóc. 
- A ja naprawdę nie potrzebuję twojej pomocy. Niczyjej pomocy. - skłamałem. Znowu.
Moi rodzice od maleńkości wpajali mi, że nie mam kłamać, bo prędzej czy później prawda i tak wyjdzie na jaw. I starałem się tego nie robić, ale ostatnio prawie każde zdanie, które wypłynęło z moich ust zawierało w sobie jakieś kłamstwo. Mniejsze lub większe, ale zawsze jakieś. Powoli oddalam się od wszystkich i wszystkiego, co kiedyś miało dla mnie ogromną wartość. Od rodziny, przyjaciół. Od fotografii, od siatkówki. Moje dwie największe pasje. Schodzą powoli na drugi plan, tak, jak wszystko inne. 
- Ten świat jest jakiś pojebany dziś, nie sądzisz? - zacytowałem Pezeta, który w większości zajmuje kartę pamięci mojego odtwarzacza. Adela roześmiała się i całym ciałem odwróciła się w moją stronę. 
- Wiesz co mnie boli? Że w głowach się pierdoli. - wyrecytowała dobrze znany mi wers z jednej z piosenek Paktofoniki. Uśmiechnęła się. 
- Posłuchaj... - zaczęła. Myślałem, że znów zacznie ten sam temat, ale kiedy już miałem jej przerwać, ona kontynuowała. - Żyj. Bądź szczęśliwy. Uśmiechaj się. Kto wie? Jutra może przecież nie być. Już  d z i ś podziel się ze wszystkimi swoją radością. Już  d z i ś  uroń choć jedną łzę. Nie wstydź się, wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Już  d z i ś  zacznij naprawdę żyć. Już  d z i ś  zacznij marzyć. Pamiętaj, że jeżeli człowiek przestaje marzyć - umiera. D z i ś. Bo nigdy nie wiesz, czy nadejdzie to cholerne jutro. Wiem, co mówię. Dziś jest najważniejsze. Dziś jest jedyne, więc korzystaj. Proszę. - po policzku spłynęła jej pojedyncza łza, która pod wpływem światła księżyca zamigotała, jak gwiazda. Cholera. Niewiele myśląc przewróciłem się na bok, w jej stronę. Uniosłem rękę do jej twarzy i kciukiem delikatnie wytarłem łzę, uśmiechając się - mam nadzieję - pokrzepiająco.
- Skąd to wszystko wiesz? Dlaczego jesteś tak bardzo przekonana o tym, że jutra może nie być?
Wbiła we mnie tak intensywne spojrzenie, że poczułem nieprzyjemny skurcz w żołądku. Jej ciemne oczy szkliły się i podobnie jak łza, która przed chwilą spływała po jej policzku, błyszczały pod wpływem srebrnego światła księżyca.
- Nie ważne. - powiedziała twardo, ani na sekundę nie odrywając stalowego wzroku od moich oczu. - T y  tego nie zrozumiesz.
Otworzyłem buzię, ale chwilę później ją zamknąłem. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Totalnie mnie zatkało i ona z pewnością to zauważyła, bo uniosła lekko prawy kącik ust, parskając cicho i wywracając oczami. Wstała i otrzepała się z piasku.
- Będę musiała już iść.
- Odprowadzę cię. - odpowiedziałem szybko, również wstając. Adela pokiwała tylko ledwo zauważalnie głową. Wyszliśmy z dziury i ruszyliśmy w stronę molo. Włożyłem ręce w kieszenie spodni i patrzyłem na morze, które z resztą było mało widoczne w ciemności.
- Słyszałam, że dzisiaj wyjeżdżasz. - bardziej stwierdziła, niż zapytała. Westchnąłem, zastanawiając się nad odpowiedzią. Czy naprawdę tego chciałem? Chciałem znowu uciekać? Dokąd w ogóle bym pojechał? Do Bełchatowa albo Łodzi, żeby znów znosić to wszystko?
A jakie mam powody do tego, żeby nie zostać w Kołobrzegu? Przecież tutaj nikt nie wie, co się stało. Tutaj nie ma tak dużo ludzi, którzy na każdym kroku pytają mnie czy już się zdecydowałem. Tutaj jest morze, które tak bardzo uwielbiam, tutaj są teraz moi najlepsi przyjaciele, którzy przyjechali tu specjalnie dla mnie, tutaj jest Adelajda, która cały czas jest dla mnie zagadką i cały czas mnie zaskakuje.
Może jednak nie warto wyjeżdżać? Może warto zostać tutaj do końca, tak jak planowałem?
- Nie wiem. - odpowiedziałem w końcu.
- Obiecasz, że zostaniesz? - spytała cicho. Znów nastała cisza, która nie trwała długo, bo za naszymi plecami usłyszeliśmy wołanie.
- Adela! Adeeeeeelaa! - odwróciliśmy się w tym samym momencie. Zobaczyłem tylko niewielką dziewczynę, prawie tak niską jak Adelajda, o bardzo jasnych, blond włosach, które lśniły w blasku księżyca. Kiedy podeszła bliżej zobaczyłem, że ma bladą karnację, ale twarz oblaną czerwonymi rumieńcami. Była pod wpływem alkoholu.
- Kostka, co ty tutaj robisz? - Adela wywróciła oczami, podchodząc do dziewczyny i kładąc jej dłonie na ramionach.
- Stoję przecież - wybełkotała. - A kto to jest? Skądś znam ten ryjek... - wskazała na mnie, a ja uśmiechnąłem się, powstrzymując śmiech. Bełkotała tak śmiesznie, swoim wysokim głosem, że trochę przypominała mi Winiarskiego, kiedy po wygraniu Ligii Światowej w dwa tysiące dwunastym roku trochę za ostro poimprezowaliśmy. Adelajda westchnęła i odwróciła się w moją stronę.
- To jest Mariusz, Mariusz Wlazły. A to jest Konstantyna Kubiak. - wspomniana dziewczyna syknęła cicho.
- Błagam cię, przestań. Jestem Kostka, Kostka Kubiak. Żadna Konstantyna, zrozumiałeś? I nie jestem rodziną z żadnym siatkarzem, nie. - zaczęła gwałtownie wymachiwać rękami.
- Dobrze, dobrze. My już lepiej pójdziemy. - Popchnęła lekko Kostkę w stronę molo, odwracając się znów w moją stronę. - Proszę cię... Nie... Nie wyjeżdżaj jeszcze, dobrze? I pomyśl nad tym, co ci mówiłam. Proszę. - wyszeptała jeszcze i ruszyła za dziewczyną, która chwiejnym krokiem wchodziła już na molo.
Jeszcze większy mętlik w głowie?
Kurewsko idealnie.

*   *   *

No to jedziemy z tym koksem!
Nie wiem, co ile będą pojawiały się nowe rozdziały, jak się napiszą, to będą. 
Rozdziały będę mniej więcej takiej długości, jak ten do góry, to zależy jak będę musiała 
podzielić dany rozdział czy jak poniesie mnie wena ;)
Mam nadzieję, że jak na razie jest to znośne i będziecie chciały czytać ;)

Bardzo, b a r d z o, proszę wszystkich, którzy chcą dostawać 
powiadomienia o nowych rozdziałach o wpisywanie się TUTAJ
Proszę także tych, którzy już pisali mi w komentarzach, WSZYSTKICH!
To mi bardzo ułatwi sprawę, bo już się z tym wszystkim gubię ;)

Także, komentujcie, piszcie jak wam się podoba!
Do zobaczenia!

20 komentarzy:

  1. Mi się podoba bardzo. Ten blog jest inny od wszystkich, ale nie znaczy że jest gorszy, jest po prostu wyjątkowy :D
    Ciekawa jestem jak rozwinie się cała sytuacja, jakie decyzje podejmie Mariusz i czym jeszcze Adela go zaskoczy.
    Pozdrawiam i czekam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oooo, inny niż wszystkie? A mogę wiedzieć w jakim sensie? :)

      Usuń
  2. O dzień dobry :)
    Wróciłaś <3 Następny świetny blog :) Zapraszam do siebie ;)
    i-zyjmy-dlugo-i-szczesliwie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dobry wieczór ;)
      Wróciłam, wróciłam i mam nadzieję, że jeszcze nie macie mnie dość :D

      Usuń
  3. Konstantyna... - i dzień staje się piękniejszy :)
    SUper rozdział. Ciekawi mnie , co skrywaja w sobie bohaterowie.

    Pozdrawiam, no_princess ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam jakąś dziwną sentencję co do imienia Kostka i Kostek, nie wiem czemu :D
      Dziękuję :)

      Usuń
  4. No w końcu się doczekałam, wchodziłam tu praktycznie codziennie, żeby zobaczyć czy jest kolejny rozdział ;)
    A co do rozdziału to jak zawsze fajny ;) Powtórzę się ale Adela jest na prawdę fajna, taka zupełnie inna niż wszyscy. Mam nadzieję, że Mariusz jednak zostanie w Kołobrzegu ;)
    Czekam na kolejny i zapraszam do mnie: http://mydlo--powidlo.blogspot.com/
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam to jak piszesz i błagam nie gniewaj się ,że nie komentowałam poprzedniego, ale czytałam na bieżąco naprawdę tyle ,że zazwyczaj na telefonie ,a tam niestety coś zepsułam i nie mam możliwości komentowaniam postaram się tutaj nadrobić moje zaniechanie :) co do histori okrutnie mi się podoba bo jest taka.. inna co sprawia ,że jst wyjątkowa. Ciekawa jestem decyzji Mariusza i ogółem rozwoju sytuacji :)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie w wolnej chwili na oublier-soi.blogspot.com lub też siatkarskie-uniesienie.blogspot.com :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak czekałam na ten rozdział, że aż tak mi się dziwnie zrobiło, jak tak szybko się skończył. Chcę więcej! Mam nadzieję, że między tym a kolejnym będzie już mniejsza przerwa. :)

    Podoba mi się tok myślenia Adeli. Nie jestem pewna, czy coś o tym pisałaś, ale mam wrażenie, że jest na coś chora, dlatego też ma taką filozofię życiową, bo czas jej ucieka.
    A Mario na pewno niedługo się otworzy. Adela jest taka trochę nachalna, pewnie powie jej dla świętego spokoju, ale później mu ulży. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się, że nie przestałaś pisać, bo bym się zapłakała na śmierć! :)
    Zapraszam do mnie na nowe rozdziały
    http://sport-to-zdrowie-ale-nie-zawodowy.blogspot.com/
    http://zatracona-w-twoich-oczach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, że coś się tu nowego pojawiło! ;) Jakoś bardzo polubiłam Adelkę, chyba ze względu na jej lekko popieprzone myślenie. Do tego lecą sobie tekstami Pezeta i Paktofoniki... kurde, to jest zajebiste! :D
    Mam nadzieję że Mario zagości na dłużej w pięknym Kołobrzegu i spędzie jeszcze trochę czasu z Adelą.
    Całusy, S. ;*

    + zapraszam na nienawiść piątą- http://nienawisc-od-kolyski.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekałam na nowości na tym blogu. Nie ma to jak rzucać sobie tekstami Pezeta czy Paktofoniki :D Ta dwójka złapała między sobą nić porozumienia i choć Adelka jest inna niż wszyscy to wydaje mi się, że to co mówi trafia do Mariusza.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. http://nauczmnie.blogspot.com

    PROLOG

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na nowy : http://nie-mam-nic.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Po pierwsze mój ulubiony cytat z "Gdyby jutra nie było" <3 Może dla Mariusza lepiej by było żeby został nad morzem tak jak prosi go Adelajda. Przynajmniej jeszcze na chwile.

    Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 22 na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ oraz na 12 rozdział na blogu http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam wplatać w moje opowiadania trochę cytatów, czasami je zmieniam, czasami pisze w oryginale ;)

      Usuń
  13. Mariusz na pewno jest zagubiony, ale no kto by nie był? Chyba tylko człowiek bez duszy i serca... A on taki przecież nie jest. Sama nie wiem, czy lepiej by było gdyby Mario wyjechał, gdzie czeka go stawianie prosto o oczy ze swoimi problemami, czy może gdyby jeszcze został w Kołobrzegu, gdzie jest mu tak dobrze? Ja nie wiem... A nie ma trzeciej opcji, na przykład, że może sobie pojechać do Krakowa? :P
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*
    Ps. Zapraszam również na 8 rozdział na http://the--past--in--the--future.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam - nowy blog - http://na-obczyznie-z-ojczyzna-w-sercu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na epilog http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam na 23 : http://nie-mam-nic.blogspot.com/ :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń